Torcik na zamówienie koleżaneczki, zapisałam w kalendarzu, że ma być na czwartek. W środę po 13 dzwoni koleżanka
- To będę po tort o 17
- Ale jak to? Ma być na jutro !!!
- No coś ty !
Byłam w Ikei i do domu kilkadziesiąt kilometrów i minut. Biegiem zakończyłam zakupy i do domu. Na szczęście już byłam umówiona z pomocną dłonią a telefonicznie poprosiłam o pomoc kolejnej parze rąk. Tort powstał w ciągu 3 godzin. No może był trochę niedopracowany ; ) ale to TYLKO 3 godziny były. Udało się i jestem z się dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz