W ramach prezentu urodzinowego dla Gizelli wymyśliłam tort. I miałam przy nim chwile słabości. Nic mi się nie udawało. Dwa razy piekłam ciasto, dwa razy robiłam masę, tysiąc pięćset razy zmieniłam ozdoby . Im bardziej chciałam, tym bardziej nie wychodziło. W końcu wyszło ale miałam pierwsze załamanie, że do dupy ze mnie cukiernik i że powinnam wrócić do układania puzzli i czytania książek. Gizelli i gościom smakowało a ja ma swoje PIERWSZE ZAMÓWIENIE na tort . HURRAA
gratuluje zamówienia ! Choć ten tort trochę brzydki, jak piernik do wiatraka z tą różą (różowy tort z kokardką podniósł poprzeczkę ;0)
OdpowiedzUsuń